TEMPERATURA: 21°C
POGODA: świeci słońce
Po porannej kawie w towarzystwie Krystiana, dyrektora hotelu oraz obfitym śniadaniu (trochę Europejskie, trochę Ormiańskie) odbieram auto z firmy Alamo, która ma także oddział w budynku w którym jest hotel, jadę zwiedzać środkową Armenię.
Styl jazdy Ormian można porównać z fantazją Azjatów... przepisy są dla cieniasów! Są 2 pasy ruchu, a aut w rzędzie ustawionych 3. A spróbuj zatarasować drogę stając przepisowo... zaraz Ciebie obtrąbią.
Chwilkę mi zajęło zanim wyjechałem z miasta, jadąc wolno i ostrożnie. W końcu na wylotówce z Erywania zobaczyłem znaki na Garni (droga główna H3). Odległość nie duża, po kolejnych 10min byłem już na wzniesieniach za miastem (ze świetnymi widokami). Niestety tuż za miejscowością Geghadir drogę zablokowały auta. STRAJK!
Policjanci stoją sobie na poboczu, gadają przez telefony, widać że po cywilnemu przyjechał ktoś ważniejszy, turyści w autokarach są zniesmaczeni. Zrobił się potężny korek.
Szkoda mi marnować czas na stanie nie wiadomo ile czasu... wracam i jadę dalej. Zjeżdżam z gór, i drogą ekspresową M4 do Cachkadzor.