TEMPERATURA: 19°C
POGODA: świeci słońce
Rano obudził mnie głód, patrzę na zegarek jest 8, czyli 6 w Polsce. Musiałem jeszcze wytrzymać pół godziny bo śniadanie było dostępne od 8:30. Ponieważ to mój ostatni dzień w stolicy, zaraz po 9 idę zobaczyć to czego nie udało się zobaczyć przez poprzednie 3 dni. Podobno niezwykła jest dzielnica Kond, niestety nie doszedłem do niej, ponieważ droga prowadzi przez slumsy. Strach było iść dalej. Zrezygnowałem. Może jest inna bezpieczniejsza droga?
Ulicą Lusavorich doszedłem do parku i Placu Rosyjskiego, na końcu którego znajdują się ambasady. Idąc w górę ulicą Beyrut i Sargsyan ponownie trafiłem na Plac Republiki. Jeszcze opustoszały. Ponieważ większość miejsc już odwiedziłem, ponownie wdrapałem się szczyt Kaskady.
Do hotelu wróciłem ok. 11:30, tak by mieć czas coś jeszcze zjeść zanim pojadę na lotnisko. Ponieważ Karas był jeszcze nieczynny, skorzystałem z KFC.
O 12:30 autobusem nr 201 jadę na lotnisko.