TEMPERATURA: -3°C
POGODA: pada śnieg
Z samego rana wszyscy meldujemy się na stoku, Eli ma kolejne zajęcia z instruktorem, my dokańczamy nasze karnety. Jeszcze przed obiadem idziemy na Alpine Coaster - zimowe bobsleje. A po obiedzie ja idę na szlak miejski a dziewczyny do muzeum Karkonoskich Tajemnic. Wieczór jak co dzień na basenie i po kolacji w barze (nie żeby Eli też, obok jest sala zabaw dla dzieci).
Nawiasem mówiąc karta dań w hotelowej restauracji nie jest duża, ale ceny przystępne 20-30 PLN, nie trzeba szukać na mieście.
Następnego dnia z rana po śniadaniu wracamy do domu. Eli uboższa o jednego zęba. Wypadł jej przy wieczornym brykaniu. Cieszyła się że odwiedziła ją w nocy wróżka zębuszka z pieniążkiem :)