TEMPERATURA: -4°C
POGODA: pada śnieg
Dziś na 10 mamy umówionego instruktora dla Eli. Jemy śniadanko i jedziemy na stok na tyłach hotelu Gołębiewski. Jak na pierwszy raz nasza córcia nawet nawet sobie radziła, choć wiadomo jak to dziecko, szybko się denerwuje że jej nie wychodzi. Ewa powoli zjeżdżała żeby się nie przewrócić, a ja po dwóch upadkach przypomniałem sobie o co tu chodzi... :) Ostatni raz jeździłem na nartach ja Ewa była w ciąży czyli 5 lat temu. Jeździć lubię, ale jeszcze bardziej wolę chodzić po górach.
Dlatego po nauce zwiozłem dziewczyny do centrum, by Eli mogła uskuteczniać zjazdy "na dupolocie" , a ja jadę pod parking przy świątyni Wang i idę do schroniska Samotnia.
Wieczór spędzamy w hotelu, w barze.