TEMPERATURA: 31°C
POGODA: świeci słońce
Dziś wstaliśmy wcześniej, bo po śniadaniu byliśmy umówieni z wypożyczalnią na odbiór auta przed hotelem. Miguel - sympatyczny gość był punktualny. Wypisanie dokumentów i płatność poszła sprawnie, wszystko trwało max. 10min i możemy jechać.
Do Puerto Plata jest ok. 40km (jechaliśmy niecałą godzinkę). Po drodze mijaliśmy zatłoczoną Sosuę. Ruch na drodze spory. W samym Puerto Plata to już hardcor. Motor z lewej, prawej, bez kierunkowskazów. Auta poobijane tak, że na bank jeżdżą bez ubezpieczenia. Prowadziłem mega skupiony.
Auto zostawiliśmy pod zamkiem - fortecą z czasów hiszpańskich. Wejście do niej tanie, tylko 100 DOP (ok. 7 PLN). Eliza za free. Nic specjalnego, mała wystawa poświęcona generałowi Luperonowi (jego pomnik stoi okazale przed fortecą). Potem krótki spacerek na główny plac dzielnicy kolonialnej, gdzie po środku króluje urocza Glorietta, miejsce spotkań i wytchnienia od słońca. Wszystko co warte zobaczenia jest w promieniu 400m. Sporo Policji turystycznej. Dominikana to biedny kraj i współczynnik przestępczości pospolitej jest większy niż w Polsce.
Koło głównego placu jest muzeum bursztynu, więc i tam wstąpiliśmy (bilet 250 DOP - przewodnik opowiada w języku albo angielskim, albo hiszpańskim).
Na koniec idziemy zobaczyć okoliczne uliczki, które są ładnie udekorowane i tematyczne.
Przed 14tą wsiadamy w auto i wracamy na obiad do hotelu. Na dziś wystarczy wrażeń. Po obiedzie relaksujemy się na plaży.