TEMPERATURA: 18°C
POGODA: świeci słońce
To mój ostatni dzień na Cyprze. Po śniadaniu idę na przystanek obok hotelu, skąd autobusem nr 501 dojechałem w 40min do granicy. Przeszedłem pieszo na teren kontrolowany przez Turków. Zmieniam czas na +1h w stosunku do czasu cypryjskiego. Czyli jest już 11, a w Polsce 9. Do Famagusty jest ok. 6km, chciałem iść pieszo. Ale zaczepili mnie wojskowi i powiedzieli że nie bezpiecznie iść pieszo, więc mnie zawiozą do miasta. Co za życzliwość. To ja lubię!!! Inna spraw że to bzdura, bo przecież teren jest zaminowany i jest wyraźnie oznaczony.
Miasto fajne na krótkie zwiedzanie. Mury miejskie z XVIw. z czasów weneckich. Fort i brama Otella. Katedra która teraz jest meczetem. Do tego kilka ruin. Ceny takie jak po stronie greckiej, ale da się znaleźć i tańsze jedzenie i kawę turecką za 10.00TL. Normalna porcja jest za ok. 150.00TL (czyli jakieś 33 PLN). Lira znowu mocno spadła. W styczniu była po 29gr, teraz 22gr.
Autobus do Ayia Napy z granicy miałem o 14:45, lub 40min później autobus bezpośrednio do Larnaki. Dlatego zebrałem się o 13:30 z powrotem. Tu znowu miałem fart i do granicy podrzuciło mnie dwóch Greków, którzy jeżdżą na drugą stronę leczyć zęby, bo taniej. Byłem dużo wcześniej niż zakładałem więc był czas żeby pójść na lokalny targ w Derynii i jeszcze zjeść Pitę Souvlaki w wersji lokalnej za 4.00€.