TEMPERATURA: 28°C
POGODA: pochmurno
Po śniadaniu spakowaliśmy się i pożegnaliśmy Mahebourg i pensjonat Le Bovallon B&B. Autostradą M1 skierowaliśmy się do stolicy. Po drodze niemiłosiernie lało. Była taka struga deszczu że maksymalnie jechałem 40km/h. Po kilku dniach na Mauritiusie czuję się na tyle pewnie za kierownicą, że jazda lewą stroną nie sprawa mi już większych problemów.
Po dojechaniu do centrum miasta zaparkowałem za free (bo dziś niedziela) koło China Town (parkingi są płatne w dni robocze i soboty). Stąd to Waterfront jest dosłownie 5-6min spacerem. Ponieważ jeszcze kropi nie mieliśmy planu, po prostu szliśmy przed siebie.
W China Town pustawo, liczyliśmy na stragany z tanim jedzeniem, dopiero później się dowiedzieliśmy że dziś jest Chiński Nowy Rok, i pewnie wszyscy odsypiają wczorajsze zabawy. Słyszeliśmy wieczorem wystrzały i jakieś fajerwerki, ale myśleliśmy że to ślub.
W centrum na końcu nadmorskiej promenady jest duży food court, gdzie są różne restauracje obok siebie, ceny ciut wyższe niż w Mahebourgu, ale nadal znośne. Zupki Tajskie za 200-220 Rupii, Plater Tikka Masala za 300 Rupii, mapa pizza w Pizza Hut za 140 Rupii. Nie jest źle. Ponieważ się rozpadało, zostaliśmy tam na obiad. Każde z nas znalazło coś dla siebie (ja nie mogę się najeść indyjskich potraw, u nas takich smaków nie ma, są mocno spolszczone).
Pokręciliśmy się po centrum do 15, zajrzałem też na stację metra które działa tu od niedawna, i trzeba było jechać dalej, bo o 16 mieliśmy być w Grand Baie i odebrać klucze od apartamentu.