TEMPERATURA: 11°C
POGODA: pochmurno
Rano obudził mnie głód. Za oknem w miarę umiarkowana pogoda... nie pada :) Więc chyba wyjazd nie będzie zmarnowany i można będzie pozwiedzać to ciekawe miasto?!
Po wczorajszym meczu Polska-Turcja późno położyłem się spać, bo dzięki VPN obejrzałem go bez problemu. W hotelu nie miałem śniadania, dali mi jakiś kupon do sąsiedniej piekarni, ale ceny śniadania tam takie jak za obiad. Więc żeby zaspokoić głód wolałem pójść na tradycyjne śniadanie - w tutejszej Żabce - czyli Narvesen. Kawa i kanapka za 39 NOK. Cena jak na Skandynawię super!
Ponieważ wymeldowanie mam z hotelu do 11:00 a może jeszcze padać, na początek dnia - jeszcze przed 9 rano bez plecaka - postanowiłem się wdrapać pod twierdzę
Kristiansen Festung. Liczyłem na fajne widoki bo było w końcu bez większych chmur. Po drodze przeszedłem przez piękny most
Gamle Bybro, bardzo fotogeniczne miejsce. Po zejściu z wzgórza z powrotem nad rzekę Nidelva udałem się zabytkową uliczką
Nedre Baklandet pełną zabytkowych spichlerzy, częściowo przerobionych na domy mieszkalne, i każdy w innym kolorze. Cudny widok!
Gdy ok. 10:30 doszedłem do hotelu po swoje rzeczy rozpadało się, na szczęście były to tylko przejściowe lekkie opady. Po 11 już nie padało. Już z plecakiem poszedłem zwiedzić
katedrę Nidaros. Obok jest pałac biskupi oraz muzeum insygniów królewskich. Wstęp za każdy albo 120 NOK, albo 240 NOK za wszystkie. Oczywiście wybrałem tę drugą opcję, to ok. 91 PLN. Przed katedrą była długa kolejka, więc bilet kupiłem w pałacu biskupów. I to miejsce zwiedziłem jako pierwsze, potem insygnia królewskie (nie można było robić zdjęć) i na końcu katedra. Ta zrobiła na mnie niesamowite wrażenie. W sumie była przebudowywana kilka razy, dlatego jej kształt nie jest idealnie prosty. Wg mnie jest ładniejsza... nawet od katedry Notre Dame w Paryżu.
Do odjazdu pociągu pozostało mi raptem 40min, pozostałą część czasu wykorzystałem na spacer ścieżką nad kanałem żeby dojść do dzielnicy
Nedre Elvehavn (po drodze wstąpiłem do Narvesen na hot-doga za 29 NOK), to taka nowa dzielnica przerobiona z doków. Coś podobnego widziałem w Hamburgu, tylko tu na dużo mniejszą skalę. Na dworzec doszedłem na 15min przed odjazdem pociągu. Całkiem sporo osób czekało już na peronie. Jeszcze zdążyłem kupić jeszcze raz kawę i kanapkę za 39 NOK.