TEMPERATURA: 17°C
POGODA: pochmurno
W centrum byłem równo 40min po tym, jak wyszedłem z samolotu. Z trolejbusu wysiadłem na przystanku Karpatská, w niedalekiej odległości
Námestie Slobody czyli Placu Wolności. Tu zlokalizowany jest pałac biskupi, gdzie mieści się
Úrad vlády, czyli siedziba rządu Republiki Słowacji. Dalej ulicą Obchodná z przystankiem w maku na kawę dotarłem do ścisłego starego miasta.
Pierwsze swoje kroki skierowałem do biura informacji turystycznej (Klobučnícka 2), gdzie kupiłem kartę miejską na dwa dni, która zawiera także oprócz darmowych wstępów do wielu atrakcji także darmową komunikację miejską. Koszt 36.00€.
Mając kartę najpierw wybrałem się pod zamek czyli
Bratislavský hrad. Miejsce bardzo fotogeniczne, sam zamek nie wart swojej ceny, bardzo ubogie zbiory. Na tyłach zamku jest ogród, do którego wejść można za darmo.
Po zejściu do miasta wszedłem do katedry św. Marcina (
Dóm sv. Martina), przeszedłem się jedną z głównych ulic starówki
Hviezdoslavovo námestie, wdrapałem się na wieżę Bramy Michalskiej (
Michalská brána), skąd pięknie widać całe stare miasto. Ponieważ starówka jest mała, przed pójściem na kwaterę zajrzałem jeszcze na
Primaciálne námestie i
Hlavné námestie, gdzie umiejscowiony jest ratusz i piękna fontanna Maksymiliana (
Maximiliánova fontána). Hotel zarezerwowałem na ulicy Michalskiej, czyli w ścisłym centrum starego miasta. Dzięki temu nawet przy niepogodzie mogłem szybko wrócić do pokoju.
Na obiad wybrałem się do polecanej na forum knajpki
LOCLUB - Food & Music na ulicy Ventúrska 5. Smaczne jedzenie w normalnej cenie. M.in. tutejsza zupa fasolowa za 6.00€.
Po obiedzie mając kartę miejską jeszcze zwiedziłem ratusz wraz z wieżą, skąd widać pięknie część starówki i zamek. Trochę zmęczony udałem się do hotelu, żeby odsapnąć na godzinkę. Po powrocie na miasto w planie miałem przejść promenadą nad Dunajem. Gdy doszedłem do rzeki zaczęły nadciągać takie czarne chmury, że stwierdziłem iż bezpieczniej będzie pojechać autobusem do końca deptaku, gdzie znajduje się centrum handlowe Eurovea (przynajmniej będzie gdzie przeczekać opady), i stamtąd wracać. Po półgodzinie ostro już padało. Dlatego wykorzystałem ten czas na zakupy w Spar na kolację.
Opady ustały dopiero ok. 19. Po ciemku udało mi się znowu wdrapać pod zamek, przejść całe stare miasto, które nocną porą wygląda zupełnie inaczej niż za dnia. To był przyjemny ale i wyczerpujący dzień.