TEMPERATURA: 32°C
POGODA: świeci słońce
Żadne rewolucje żołądkowe nie zepsują mi wyjazdu. Już wczoraj wieczorem poczułem się lepiej, co nie znaczy że byłem zdrów w 100%. Mimo to z rana zjadłem lekkie śniadanie i pojechałem na jedną z najbardziej odludnych plaż na wyspie.
Auto zostawiłem koło plaży Petite Police Beach, i z niewielkiego parkingu do mojego celu czyli
Anse Petit Boileau miałem 1,8km przez dżunglę. O 10 jak byłem na miejscu był już niezły ukrop. Trasa do celu prowadziła przez sporą ilość pagórków i zakrętów. Przy tej temperaturze i wilgotności szedłem niecałe 2km blisko 50min.
Na miejscu nikogo nie było. Miałem całą plażę dla siebie. Wiatr się wzmógł, więc fale obijające skały miały ponad 2m wysokości. Próbowałem wejść do wody, ale po tym jak pierwsza fala mnie nakryła zrezygnowałem. Pozostało mi tylko poleżeć pod palmą.
Na miejscu byłem 2h. Potem mozolny powrót do auta. I dopiero przy parkingu spotkałem rodzinkę ze Szwecji, która zmierzała tam skąd wróciłem.