Do hotelu wróciliśmy przed 14-tą, jadąc 11km w piekielnym słońcu. Ale daliśmy radę. Szybka kąpiel i idziemy do "naszej" restauracji coś zjeść. Ewa zamawia potrawę która ma w nazwie "turecka", nie potrafimy jej rozszyfrować - 1690Ft, ja zamawiam cielęcinę z frytkami - 1790Ft. Sok ze świeżych owoców - 400Ft za 0,2l.
A po obiedzie idziemy popływać i trochę się zdrzemnąć.
Późnym popołudniem jedziemy rowerami, tym razem w drugą stronę. A w drodze powrotnej do hotelu wjechaliśmy także do centrum Sifók wybrać z bankomatu trochę forintów na jutro. No i ponowna kąpiel w basenie wieczorową porą.