Po zwiedzaniu ruin przyszedł czas na Bar i obiad. To jedno z większych miast na czarnogórskim wybrzeżu, gdzie jest piaszczysta plaża. Do tego Bar jako jedyny posiada stację kolejową. Mimo to w mieście prawie nie ma turystów, za to widać sporą kolejkę tirów na prom. Najpierw mały problem z parkowaniem. Dużo ulic jednokierunkowych. Wszędzie trzeba wjechać na parking ze szlabanem, czyli wykiwać automatu się nie da i trzeba zapłacić 1,50€ za godzinę parkowania. Mam małe przeczucie że się nie opłaca. I miałem rację!
W końcu zaparkowałem koło blokowiska. Na ulicy pustki. Restauracje blisko plaży są pozamykane, a przy promenadzie były czynne tylko 2 pizzerie (ceny astronomiczne jak na moją kieszeń - 7€ za małą pizzę, od 10€ za dużą). Po 15min spacerowania deptakiem decydujemy się pojechać do centrum. Ha, jeszcze wtedy nie wiedzieliśmy że tu nie ma centrum!
Tak więc wsiadamy w auto i ruszamy za drogowskazami na Centar. Zrobiliśmy kółko i znowu jesteśmy tam skąd ruszaliśmy?! Jakim cudem przegapiłem to centrum? Jedziemy jeszcze raz uważnie się rozglądając i w końcu dostrzegam centrum handlowe. Myślę sobie... może to to. Faktycznie, ichniejsze centrum to 1 ulica, długa na ok. 300m, gdzie są butiki, sklepy, 1 restauracja i 2 fast foody. Ceny jakoś nam nie przypasowały i do tego nie mieli menu po angielsku. Szybka decyzja. Jedziemy do miłego Albańczyka do Ulcinj. Tam przynajmniej wiem co zjem. I ceny na naszą kieszeń. Do przejechania mamy ok. 27km