Na lotnisko Ciampino dolecieliśmy 20min przed planowanym czasem. Mała podczas lotu była grzeczna, przy starcie spała, a później trochę pobrykała, tak więc nie było z nią większego problemu. Po przylocie Ewa wyszła z małą do hali przylotów, gdzie miał na nas czekać kierowca, a ja odebrałem walizkę z taśmy.
Niestety jak to z Włochami, ustalenia mają za nic. Po 10min oczekiwania zadzwoniłem do firmy transportowej, okazało się że Panu nie chciało się ruszyć z auta i czekał na nas na parkingu, a nie tak jak się umawialiśmy w hali przylotów z tabliczką. Ważne że mamy transport. O 21:05 byliśmy już na kempingu... podczas jazdy mała znowu się zdrzemnęła, po czym znowu miała ochotę pobrykać. W końcu ona też ma wakacje.