TEMPERATURA: +15°C
POGODA: pada deszcz
Jak na złość pogoda się sprawdziła. Miało padać i pada. Cóż... zostaje nam zostać w hotelu i sobie jakoś zorganizować czas. Ewa z rana poszła na basen, podczas gdy ja pilnowałem jak mała śpi. Potem zmiana. Ja śpię, a dziewczyny idą na plac zabaw. No jeszcze z ciekawości sprawdzałem co się dzieje w pracy, i czy czasem ktoś czegoś ode mnie nie chce. Na szczęście maili prawie brak, wszyscy wiedzą że mam urlop :)
Po powrocie dziewczyn z zajęć jemy pyszną zupę warzywną zakupioną w tutejszym markecie (koszt 3.00€). Ale nie taką z proszku. Gotowa. Nic nie trzeba dodawać (ani warzyw, ani przypraw). Mimo to aby była bardziej sycąca dodajemy makaron oraz robimy grzanki.
Po 16:00 jedziemy na zakupy. Trzeba coś kupić na drugie danie, zaopatrzyć się na kolację i jutrzejsze śniadanie.