TEMPERATURA: 25°C
POGODA: świeci słońce
Dziś śpię już we Francji. Żeby utrzymać status w Accor czasem trzeba te noce "wyspać", wybrałem czerwonego Ibisa, i jeszcze załapałem się na promo x3. Do Ciburne gdzie jest hotel z granicy jechałem prawie godzinę. Mega korki przez miejscowość Urrugne.
Po odświeżeniu poszedłem do Saint Jean piechotą, na kolację. Do promenady którą widać z okna jest niecały kilometr. Fajne spokojne miasteczko, ma swój klimat. Trochę rozkopane, bo robią koło stacji kolejowej parking. Tanich knajp brak. Francja w porównaniu z Hiszpanią jest mega droga. Główną atrakcją miasta jest główny plac przy porcie oraz promenada. Tam skupia się wieczorne życie. To mi się podoba u południowców, że ze znajomymi spotykają się w barach a nie domach.
W knajpach do piwa dużo osób zamawiało albo przystawki, albo rybę w bułce, ale francuzi słabo mówią po angielsku, i ciężko było się dogadać co to jest za ryba. Skończyło się na fish & chips. Bo to nawet po francusku brzmi tak samo :)