TEMPERATURA: 28°C
POGODA: świeci słońce
Z Biarritz do Bajony jest niedaleko, ale jechałem ponad godzinę w mega korkach na D810. Niestety w mieście nie ma strefy bezpłatnego parkowania, więc auto zostawiłem kawałek za centrum i doszedłem pieszo ścieżką spacerową nad kanałem przy ujściu rzeki Nive do rzeki Adour.
Największym zabytkiem miasta jest gotycka katedra
Sainte-Marie Cathedral z XIII wieku (podobno jej budowa trwała aż 300 lat). Wokół katedry a także przy Rue Port-Neuf, oraz wzdłuż brzegów rzeki Nive zachowało się wiele starych kolorowych domów, które są sukcesywnie odnawiane (część fasad była zasłonięta). Idąc wzdłuż dochodzimy do rozgałęzienia rzek, dużego mostu, przy którym stoi na drugim brzegu okazała cytadela (od niepamiętnych czasów Bajonna stanowiła warowną fortecę). Dziś przypominają o tym dawny zamek (Château-Vieux) oraz zachowane w doskonałym stanie XVII wieczne fortyfikacje z ogromnymi bastionami.
W Polsce czasem spotyka się określenie "Sumy Bajońskie". Skąd to powiedzenie się wzięło?
Określenie ma swoje początki w XIX wieku, kiedy to przeszło 43 miliony franków wierzytelności pruskich (wynikłe z hojnie udzielanych pożyczek na niekorzystnych warunkach przez rząd pruski), ulokowane było na hipotekach dóbr ziemskich w Księstwie Warszawskim, które przejęte zostały jako zdobycz wojenna przez Napoleona. Sumy te zostały "wspaniałomyślne" odstąpione przez cesarza Francuzów Księstwu Warszawskiemu na mocy układu w Bajonnie w zamian za 21 milionów franków płatnych w ciągu czterech lat na które rząd Księstwa musiał zaciągnąć pożyczki. Mimo tego owe "bajońskie sumy" były nie do spłacenia i przyczyniły się jedynie do dużych problemów budżetowych Księstwa. Ostatecznie po kongresie wiedeńskim, wraz z likwidacją Księstwa Warszawskiego, wierzycielem prywatnych mieszkańców stał się ponownie rząd pruski.