TEMPERATURA: 18°C
POGODA: pada deszcz
Od samego rana padał deszcz. Mimo to podjęliśmy próbę ratowania dnia i nie zmieniliśmy planów. Góry. Po śniadaniu zeszliśmy na pobliski przystanek autobusu nr 943, którym za 8.00Kč dojechaliśmy do stacji kolejowej w Harrachovie. Stamtąd czeskim vlakiem dalej do Szklarskiej. Tu po zrobieniu małych zakupów wjechaliśmy kolejką pod Szrenicę. Trochę siąpiło, nie było źle. W schronisku wypiliśmy herbatkę i ruszyliśmy dalej przez Twarożnik do Voseckiej Boudy. Niestety po drodze już się rozpadało na dobre. Dziewczyny miały pelerynki ale ja nie. W schronisku poczekaliśmy dobrą godzinę aż przestanie padać. Potem był godzinny spacer w dół w kierunku Mumlavskiego wodospadu. Eli już stękała że nie ma siły iść, więc odbiliśmy ze szlaku w bok i przez górki doszliśmy wprost pod nasz hotel (tak to skróciliśmy sobie drogę o 3km).
Po odświeżeniu i resecie na kolację wybraliśmy się do Harrahova. Restauracja pod Jasanem okazała się strzałem w 100! Pierwszy raz jadłem gulasz z jelenia. Dobrze zrobiony. I wcale nie drogi bo 240.00Kč (ok. czterdzieści złotych).
Wieczorem w opustoszałym hotelu (większość gości wyjechała po weekendzie) znowu graliśmy w billard i kurnik.