TEMPERATURA: 32°C
POGODA: świeci słońce
Po godzinie jazdy dojechaliśmy na parking przy wejściu do strefy archeologicznej
Chichén-Itzá. Parking przed wejściem bezpłatny. Wstęp do strefy archeologicznej płatny (za dwie osoby 1096 MXN, za Eli nic nie płaciliśmy) plus opłata narzucona przez Rząd Centralny 285 MXN.
Ruiny są wspaniałe. Teren jest ogromny i dobrze utrzymany. My mieliśmy tylko niecałe 3h na obejście całego kompleksu, udało się zobaczyć wszystko. Miasto powstawało na przestrzeni IV – VI wieku. Zachowane zabytki w jego częściach południowej i zachodniej są związane z wcześniejszą kulturą Majów, natomiast w części północnej – z późniejszą kulturą Tolteków. Największy rozwój datowany jest na X – XI wiek. W wieku XIII miasto straciło na znaczeniu, a w XV zostało opuszczone.
Układ miasta powstał ok. roku 900. Z tego okresu pochodzą największe budowle: największe na terenach Mezoameryki boisko do rytualnej gry w piłkę (o długości 150 m), El Castillo – świątynia Kukulkana (Świątynia Zamek), Świątynia Wojowników (Templo de los Guerreros), grupa Tysiąca Kolumn i Świątynia Jaguara oraz wiele mniejszych piramid, budowli i wolno stojących ołtarzy.
Pomiędzy zabytkowymi budowlami, w cieniu, pochowani byli lokalni sprzedawcy pamiątek (dużo chińszczyzny). Magnesy 40-50 MXN. Skusiliśmy się na jeden. Do tego tanio można było kupić koszulki zmieniające kolor (420 MXN), hamaki itp (550 MXN). Napisałem ceny które nam udało się utargować. Można było płacić kartą.
Zadowoleni że udało nam się obejrzeć kolejne ruiny Majów przed 17 ruszyliśmy w dalszą podróż, do Meridy gdzie mamy najbliższe dwa noclegi.