TEMPERATURA: 34°C
POGODA: świeci słońce
Poranny głód dał się we znaki, wstaliśmy już przed 7 (w Playa del Carmen jest już 8). Po niecałej godzinie w końcu się zebraliśmy i poszliśmy szukać śniadania (w hotelu niby było ale nas zniechęcali że lepsze jest na mieście - dziwna polityka?). W końcu i tak trafiliśmy do knajpy gdzie jedliśmy kolację. Może to nie szwedzki stół, ale każdy zamówił inny zestawi i się najadł.
Z Meridy w kierunku Uxmal (czytamy Uszmal) wyjechaliśmy przed 10. Na miejscu byliśmy o 10:30. Mało ludzi, więc w miarę sprawnie kupiliśmy wejściówki (znowu za Eli raz płacimy, raz nie).
Teren jest dobrze utrzymany i całkiem spory. Ruiny miasta założonego ok. 987r. są rozwleczone na sporym terenie, upał dawał się mocno we znaki, Eli co chwilę szukała cienia. Uxmal to podobno najlepiej zachowane z miast-państw (obok Chichén Itzá i Mayapán), obrazujące potęgę Majów, a później Tolteków. Zostało opuszczone najprawdopodobniej w XV w.
Oprócz wielkiej piramidy Uxmal słynie z płaskowyżu na którym wzniesiono Pałac Gubernatora – niski, długi budynek zbudowany ok. 987 r. Najprawdopodobniej był pałacem królewskim. Cudne widoki z góry.